wtorek, 24 września 2013

PIEŚni (tylko do odczytu)



Czy to ty, Tito?




Uszy
Są najwierniejszym obrazem psiej duszy.



Tita bez smyczy:
widok z samego dna słodyczy.





WIELKANOC

To ta noc.
Po północy.
Nie wiem, czy się wykazałam.
W piątek do ostatniej chwili wysyłałam podania o pracę, teraz próbuję uczyć się francuskiego, bo trzeba na zaraz.
Sprzątam.
Patrzę w oczy psa.
Śpi niespokojnie, porusza się. Ma niedomknięte powieki.
Patrzę w oczy umierającego człowieka.

Pora iść spać. Rano rezurekcja.

Późno w nocy Tita weszła do pokoju i cicho zwinęła się w kłębek w nogach łóżka.




Pieś-nią

Msza za babcię. Ostatnie przygotowania. Na ostatnią chwilę. Rozśpiewuję się: „Ja kocham Cię, Panie wznoszę głos, uwielbiać Cię z całej du – „ W tym momencie widzę Titę. I do niej radośnie kończę: „ – szy chcę!” Mruży oczy: „Bez takich ściem”. Czemu to ja mam nadinteligentnego psa?

Krótkie (tylko do odczytu)



Probówka.
Wielka próba.
Bez żadnej pewności, że się uda.
Lecz końcem będzie
chromatografia:
choć te głupie plamki to tak mało,
liczy się nie to, co odeszło, lecz to, co pozostało.

Chromatografia – sposób wykrywania rozpuszczonych substancji: do roztworu wkłada się bibułkę, bibułka nasiąka i zostają plamki.



Oko cyklonu
Po długich zmaganiach
znaleźć się nagle w oku cyklonu.
Spojrzeć w górę
aż do samego nieba
i przytulić się do ziemi,
przywiązując się grubym sznurem do najcięższej kłody
żeby przeżyć to, co nastąpi.



Twarzą do oceanu
Woda marszczy się cicho
kroków nie słychać
niebo szaroniebieskie
nie ma nic do powiedzenia
ciemnieje trochę groźnie.
Ocean patrzy na mnie.



Stanąć w powietrzu
nie rozglądając się za bardzo,
żeby nie stracić równowagi.
I oprzeć się rękami – o powietrze.
Czekać, aż będzie można się oprzeć.



Drzazga
Wbić się do czyjegoś życia
jak drzazga,
trochę zranić,
ale nie za mocno, żeby nie wdało się zakażenie.
Zaczepić się.
Nie dać się wyjąć od razu.

Palma

Wyrasta na środku pustyni.
Prosto do góry, jakby chciała się przebić do nieba.
Nie dać się suszy.



Galopem
po wyboistej ulicy,
prawie nie rozglądając się na boki.
Bardzo łatwo się potknąć.
Jeśli na chwilę spojrzysz w dół,
zobaczysz, że w kałużach
odbija się niebo.



U stóp wielkiej góry

można wygodnie ułożyć się do snu
rzucając ostatnie spojrzenie
na ciemny las w dole
a potem w górę na szczyt
tam gdzie rano pojawią się
pierwsze promienie słońca.



Idziemy,
płyniemy,
balansujemy.
Kawałki układanki zbliżają się i oddalają
raz jaśniejsze, raz ciemniejsze.
Są ci, którzy pozostają.



Okruszek
Wspinamy się,
wyciągamy ręce,
a wystarczyło się schylić,
żeby podnieść z ziemi
maleńki okruszek.




Pies
Stępiam dla ciebie swoje zęby,
chowam swoje pazury.
Nigdy nie będę szczekać tak, jak się szczeka na obcych.
Jeśli zrobię coś złego, będę udawać, że nic się nie stało, a jeśli to nie pomoże, schowam się w kącie i będę czekać.



Kamienne kręgi wirują,
wszystko przemyka, ucieka.
Szukam człowieka.



Czasem tak się zdarzy,
że coś się kończy,
a się zdawało,
że tuż przed chwilą się zaczynało.
Jeszcze gdzieś dzwoni, szeleści,
a już nie ma.
Wcale nie ma tego.
Koniec.
Właściwie dlaczego
każdy początek ma koniec,
a w każdym końcu początek się zmieści?

Erudyta



Nie jestem osobą oczytaną.
Nie umiem czytać książek w całości.
Kiedyś umiałam, ale to było dawno temu.
Niedawno polubiłam obrazy. Albo malarzy, na jedno wychodzi. Nawet tych bardziej współczesnych. Kiedyś ich nie rozumiałam i dlatego uważałam się za osobę głupią.
Na przykład Salvador Dali. Spotkałam w firmie Salwadora Dali i zaczęłam go obcykiwać. Z zacięciem, jak wszystko, co w pracy nie kojarzy się z pracą. Nawet do czegoś doszłam. Pytam Ewy: „Jak myślisz, co to jest?” Wisi u niej w pokoju, chyba się zastanawiała. Patrzy ostro: „To ogrom wiedzy do pochłonięcia”.

piątek, 26 lipca 2013

Bajkowa dziewczyna

Monika Bajkowska urodzona w pamięci Syneloi 29 kwietnia 2013 roku w Warszawie; poznali się wówczas przy Dworcu Wschodnim W Warszawie w czasie posiłku przygotowanego ludziom przez ludzi.